Dobre Zlego Poczatki...
Nie wiem czy powinnam Was powitac czy pozegnac. Zdecydowalam sie pisac. Pisac otwarcie. Nie wiem jeszcze o czym. Nastroje pokaza czy zameczac bede opowiesciami jak to do sklepu poszlam, ze sie metro spoznilo, ze zrobilam na obiad pyszna potrawke tajska i ze uwielbiam mleko kokosowe, ktore wszystkiemu dodaje szlacheckiej nuty. No, moze nie szlacheckiej ale zawsze jakiegos takiego polotu a moze raczej egzotycznej elegancji. Bo polot to chyba nie jest.
Po co
Po lot
Hej ho, biegne po lot bo polotu juz mam dosc! No w kazdym razie arkusz ten wyszedl mi przebrzydle smutny chyba. Chyba. A moze za dlugo nad nim siedzialam. Alem dumna, ze opanowalam komendy i pierwszy raz w zyciu stworzylam cos dzieki zawilemu systemowi znakow, liczb i liter. I to w ekspresowym tempie. Dwa dni temu eksplodowalabym jak po mietowym listku gdyby ktos mi powiedzial, ze wlasnie temu oddam pierwsze dni roku polnocnego. Wieczna nauka. Cudownie. I w zwiazku z tym blagam o wyrozumialosc, ze kolory nie te, ze linki slabo widac, ze w ogole linkow ni ma, ze strona za dluga i trzeba przeciagac przeciagac i przeciagac az do lokcia. Ale poki co nic ciagnac nie trzeba (sic!) bo nic tu przeciez jeszcze nie wypisalam. No i stalo sie to czego sie balam. Belkot. Pociesza mnie tylko wspomnienie slow Jerry'ego ze to takie Schulzowskie. Hihi. Belkot, bo mialam pisac o czym bede pisac. To sie okaze. Chcialabym, naprawde chcialabym, by pojawialy sie tu rzeczy tzw sensowne. Takie rzeczy do rzeczy, i do czytania przede wszystkim. Zobaczymy. Kurcze, juz sie zaczelam stresowac. Wiec:
Postanowienia:
Nie kasowac zdan rozpoczetych od wiec
Nie wkurzac sie na komentarze dotyczace interpunkcji (ja naprawde to umiem!)
Nie pisac, ze zanudzam
Nie zanudzac
Pisac do siebie, bo inaczej to ... strzeli
Traktowac jako cwiczenie poki nic z tego nie wyjdzie hi
Za Pietruszka: Odusmieszkowac korespondencje, szukac odpowiednikow
Czekac na wene ale byc sumiennym, co sprowadzac sie moze do belkotu
Dac Temu po prostu czas
Nie wstydzic sie
Od czasu do czasu rumienic
Po co
Po lot
Hej ho, biegne po lot bo polotu juz mam dosc! No w kazdym razie arkusz ten wyszedl mi przebrzydle smutny chyba. Chyba. A moze za dlugo nad nim siedzialam. Alem dumna, ze opanowalam komendy i pierwszy raz w zyciu stworzylam cos dzieki zawilemu systemowi znakow, liczb i liter. I to w ekspresowym tempie. Dwa dni temu eksplodowalabym jak po mietowym listku gdyby ktos mi powiedzial, ze wlasnie temu oddam pierwsze dni roku polnocnego. Wieczna nauka. Cudownie. I w zwiazku z tym blagam o wyrozumialosc, ze kolory nie te, ze linki slabo widac, ze w ogole linkow ni ma, ze strona za dluga i trzeba przeciagac przeciagac i przeciagac az do lokcia. Ale poki co nic ciagnac nie trzeba (sic!) bo nic tu przeciez jeszcze nie wypisalam. No i stalo sie to czego sie balam. Belkot. Pociesza mnie tylko wspomnienie slow Jerry'ego ze to takie Schulzowskie. Hihi. Belkot, bo mialam pisac o czym bede pisac. To sie okaze. Chcialabym, naprawde chcialabym, by pojawialy sie tu rzeczy tzw sensowne. Takie rzeczy do rzeczy, i do czytania przede wszystkim. Zobaczymy. Kurcze, juz sie zaczelam stresowac. Wiec:
Postanowienia:
Nie kasowac zdan rozpoczetych od wiec
Nie wkurzac sie na komentarze dotyczace interpunkcji (ja naprawde to umiem!)
Nie pisac, ze zanudzam
Nie zanudzac
Pisac do siebie, bo inaczej to ... strzeli
Traktowac jako cwiczenie poki nic z tego nie wyjdzie hi
Za Pietruszka: Odusmieszkowac korespondencje, szukac odpowiednikow
Czekac na wene ale byc sumiennym, co sprowadzac sie moze do belkotu
Dac Temu po prostu czas
Nie wstydzic sie
Od czasu do czasu rumienic
<< Home