Sunday, April 02, 2006

"I'm going to Europe". Well, what DOES it actually mean?

W Barcelonie czulam sie jak w Polsce. Panowie mieli wasy a panie niemodne rajstopy. Wniosek - jak latwo dzieli sie swiat i jak latwo o uogolnienia. Amerykanin mowi: jade do Europy. Europejczyk jedzie do Stanow. Azjata do Ameryki Poludniowej. Dla Skandynawow wszystko ponizej to Poludnie. Uogolniamy, bo TAM jest inaczej niz U NAS. Ja bylam wlasnie na Tym Poludniu. I zdziwilam sie jak szybko organizm i umysl przyzwyczaja sie do "punktu odniesienia". Jak szybko czlowiek przywyka do tego co wokol... Tak jak Camus budzimy sie rano i juz jestesmy zaznajomieni. (Dlatego smialam sie z moich motylkow brzusznych na mysl: o rany! Jade za granice! Kolejny pretekst by ruszyc dalej? Zrobilo sie domowato ale wciaz nie domowo.) W Hiszpani bylo inaczej niz TU w Norwegii czyli bylam na Poludniu. Czyli czulam sie jak w Polsce. Smieszne.

Pare wrazen: ciasne mieszkania z widokiem na sciane. Mieszkanie w kolektywie jest niezwykle popularnym rozwiazaniem nawet dla starszych - w Norwegii i w Polsce malzenstwa rzadko decyduja sie na takie warunki. Latynosi na budowach. Na mecz FCB przychodzi mnostwo starszych pan a panowie na nie nie krzycza a nawet z nimi dyskutuja na temat tego co sie dzieje na boisku. Hiszpanie mowia ciszej niz sie spodziewalam. Maly respekt dla prawa. Czuc katalonska dume. Punkowcy bardziej ruchliwi huehue. Zapach moczu i psa. Lingwistyczne odrodzenie. Wciaz nie umiem poslugiwac sie EURO. Poczucie, ze jeszcze wiecej przed nami. Nawet juz wiem co dalej.


Stworz swoja mape Europy

Mapy polityczne Europy kojarza mi sie zawsze z atlasem historycznym, a dokladniej z wojnami, przemarszami wojsk lub ogolnymi strategiami militarnymi. Wam nie? Ta na przyklad wyjatkowo kojarzy mi sie z bitwa pod Stalingradem, nie wiem czemu. Albo z jakims absurdalnym rozkladem chmur komunizmu. Przerazila mnie ta mapa. Widmo Pokoizmu jakies takie niemrawe...